Polska

   KNP- Konserwatyzm Nie Prawica
Od pewnego czasu w publicznej debacie króluje niepodzielnie Janusz Korwin-Mikke. Jego ekscentryczne zachowania, wzbudzają społeczny niesmak dzięki czemu jest obecny każdego dnia w mediach. Kongres Nowej Prawicy, ma niezwykle ogromną rzeszę oddanych wielbicieli, którzy „hejtują ” każdego, kto jest przeciw „Krulowi”. Wiele mainstream mediów, już zapowiada szaleńczy rząd koalicyjny Korwin-Mikkego z Kaczyńskim na czele, co ma jeszcze mocniej zmobilizować elektorat PO i SLD do uczestnictwa w wyborach. Jednak należy KNP prześwietlić, nie strony jej Lidera ale z tego czym tak naprawdę jest. Kongres nowej PRAWICY? Czy rzeczywiście to prawica? I  kim jest Korwin- Mikke? Jest to nad wyraz ważne, gdyż w dzisiejszym świecie świat idei został niezwykle mocno spłaszczony i często jest fałszowany w celach politycznych, a każdy głosujący ma prawo wiedzieć jakie idee kryją się za tymi na których głosują.
Nie podzielnym liderem Kongresu Nowej Prawicy jest Janusz Korwin-Mikke, który jest…Socjalistą.
Tak, patrząc na różne wypowiedzi tego polityka, nie wątpliwie jest on socjalistą ze względu na swoje poglądy, nie w sferze ekonomiczno-gospodarczym, lecz w znaczeniu politycznym.
Socjalista w klasycznym tego słowa znaczeniu, oznacza buntownika przeciw aktualnemu systemowi. Dlaczego? W XIX wiecznej Europie, gdzie prym wiodły monarchie oparte na konserwatywnym systemie władzy, niezwykle mocno zwalczało się  jakiekolwiek próby samostanowienia się podległych narodów. Po 1848 roku, wiele osób reprezentujące klasę inteligencji, która wyraźnie coraz mocniej zaczęła akcentować swoją  pozycję w świecie, narastał bunt.
Wynikało to z prostej prawdy historycznej. Funkcjonuje pewna klasa społeczna na dorobku. Ma pieniądze, więc zaczyna się upominać o władzę. Ta często dalej pozostawała w rękach upadającej szlachty. Przykładem mogą być  postacie jak Wokulski(klasa na dorobku) i Łęccy(upadająca szlachta) z „Lalki”, pióra jednego z prekursorów w Polsce analizy społecznej B. Prusa.
 W epoce romantyzmu bunt przybierał formę zbrojnych walk, jednak dopiero następna epoka filozoficzna przyniosła znaczącą rewolucję, opartą o organicyzm czy pierwsze znamiona chłopomaństwa. Buntownicy przestali się wykrwawiać na polach bitewnych a zaczęli spiskować i chcąc wykorzystać narzędzie demokratycznych wyborów, tworzyć pierwsze partie polityczne.
Na zachodzie byli Marks i Engels(Komunizm), Sorel (komunizm/faszyzm ), i niemieckie ruchy volkish (nazizm ). W Polsce wyglądało to zupełnie inaczej, ze względu na zabory. Tutaj socjalistą się  nie było tylko bo reprezentowało się wymienione wyżej wymienione nurty. Na wschodzie socjalizm oznaczał nie tylko bunt, ale też i  chęć dążenia do uzyskania niepodległości(J. Piłsudski).

Opis tego, co pierwotnie oznacza socjalista było potrzebne, gdyż tłumaczy tezę, że Janusz Korwin-Mikke jest socjalistą. Kiedyś socjalizm oznaczał bunt przeciw konserwatyzmie, dziś jest on buntem przeciw lewicy. I Janusz Korwin-Mikke buntując się  przeciw systemowi, jest socjalistą. Jego zwolennicy niezwykle często nie przekraczają pewnego wieku, co jest niezwykle proste do wytłumaczenia w jednym zdaniu. „Kto za młody nie był socjalistą, ten na starość będzie skur…….”- Józef Piłsudski i wszystko jasne. Smaczku dodaje także, fascynacja Lidera KNP Hitlerem, który powtarzał jak mantrę, że jest socjalistą, ale nie komunistą.
Ale czy KNP, jest prawicową partią, jak sugeruje nazwa? Otóż nie. Jeśli spojrzymy na program KNP, jest on przykładem konserwatyzmu. Niektóre elementy jak gospodarka czy wolność niezwykle mocno przypominają konserwatyzm liberalny, z okresu leseferyzmu. Dodatkowo czytając ten niezwykle ogólnikowy program wyborczy, nie znajdziemy słowa o buncie przeciw systemowi, a znajdziemy sposoby na demokratyczne rozwiązania systemowe. Słowo bunt, lub sugerujące go słowa i zdania są niezwykle istotne w naszej analizie.
Dziś prawica potocznie  oznacza konserwatyzm, jest to na wpół prawdziwe. W dobie rozwoju różne idee się mieszały, tworząc coś nowego. Prawica jednak  nie jest w pełni  konserwatyzmem, czerpie z niego niezwykle dużo, ale nim nie jest.
Konserwatyzm mimo, że to właśnie w niego miało uderzyć oświecenie , na tym najmocniej zyskał.
Oświecenie wytworzyło idee liberalizmu, czyli niezwykle giętką w doktrynie ideologię centrową. Kiedyś liberalizm był elementem składowym konserwatyzmu, dziś jest elementem lewicy .
Mimo rzeczywistej początkowej niechęci do nowego, Konserwatyzm później stał się największym beneficjentem nowej epoki, bo zaakceptował i zaczął propagować tą idee. Jednak pewne środowiska nie mogły zaakceptować tego stanu rzeczy. Tak powstali buntownicy, którzy dali później podwaliny pod prawicę . Konserwatyzm idąc w małżeństwo z liberalizmem przyjął to, czego niektórzy nie mogli zaakceptować, czyli swobód obywatelskich, kosmopolizmu, globalizacji, fascynacji ekonomią i tym, że liberalizm wprowadził samorządność, która uderzała najmocniej , czyli w centralizację i monopol władzy. Ci którzy nie akceptowali nowego porządku, znaleźli się w jednym worku z socjalistami.
Prawica powstała w momencie, gdy buntownicy zaczęli oddziaływać na niektóre środowiska socjalistyczne, wczepiając niektóre elementy swojego sposobu myślenia. Prawica , to byli ci socjaliści, którzy byli przeciw systemowi, ale na pierwszym planie zamiast człowieka postulowali : państwo i tradycja, zupełnie funkcjonalnie podchodząc do sfery  ekonomicznej.
Tak więc czy rzeczywiście KNP, to prawica jak twierdzi nazwa? A może jednak konserwatyzm?
Z naszej analizy wynika, że jest to konserwatyzm,  jednak niezwykle osobliwy, bo tworzony przez socjalistów. Mamy konserwatywną partię polityczną, która jest w rękach socjalisty. Pytanie brzmi, czy to wystarczy, do tego by tytułować się jedyną słuszną Prawicą? Niekoniecznie. KNP może się kłócić o prym ale nie z PiS-em(prawica), ale z Polską Razem Jarosława Gowina, który też jest konserwatystą, nie człowiekiem prawicy.               


Płonie tęcza, płonie


Marsz Niepodległości przeszedł przez Warszawę, zniszczył kolejne samochody, podpalił budkę chroniącą ambasadę rosyjską. W międzyczasie odbywał się szczyt klimatyczny, i długo by szukac, by dowiedzieć się cokolwiek na ten temat, dlaczego? Bo ktoś uznał, że ta tęcza, co ją rzekomo podpalił Jarosław Kaczyński ewentualnie jego kot, jest ważniejsza od wszystkiego innego. Dziś skupimy się własnie na tęczy, a raczej całej otoczce która została utworzona z racji spalenia tego metalowego łuku na Placu Zbawiciela. Dlaczego została spalona i czy rzeczywiście Fiona(kocica Jarosława Kaczyńskiego)laserem z oczu  podpaliła to coś?

Zacznijmy od tego, że Fiona zapewne siedziała w domu, kiedy jej pan wraz ze swoimi zwolennikami szedł przez Kraków, co oznacza automatycznie, że i on nie biegał po Placu Zbawiciela z miotaczem płomieni. Alibi jest zbyt mocne, by o podważyć.

Winny jest Kaczyński, bo to on wyhodował Ruch Narodowy.
Jest to nieprawda, gdyż Prawo i Sprawiedliwość jest partią której geneza jest w ruchu niepodległościowym, PiS jest spadkobiercą sanacji.
Ruch Narodowy to dziedzictwo Romana Dmowskiego, którego nauka i filozofia siedzi na innym drzewie niż Piłsudskiego.
Jeśli ktoś jest winny, to Roman Giertych i jego ojciec, gdyż jako czołowi politycy endeccy, odeszli z polityki, zostawili młodych ludzi samym sobie, którzy mając za wzór nieżyjącego Dmowskiego pogubili się z  prostych przyczyn,jak brak lidera. Automatycznie oznacza to,że Kaczyński nie może być  ojcem i i człowiekiem który wypuścił narodowców.
Oczywiście Narodowcy są naturalnym oskarżonym, ale czy na pewno? Skoro to był marsz, a uczestnicy marszu-jeśli idą w marszu to idą razem z tłumem, tak więc wiedząc, że tłum nie szedł tamtędy, to kto to zrobił? Odpowiedz jest prosta- pojedynczy człowiek.
Ale czy pojedynczo idący człowiek miał by tyle odwagi by spalić tęczę? Nie sądzę. Tutaj musiał być motyw, motyw oczywiście, że maja ludzie którzy są przeciw polityce gender-ale ich siła bierze się nie z przekonań, ale z tego, że działają razem w grupie.

Prawdziwym podejrzanym powinni być ci, którzy chcą ją odbudować. Dlaczego?
pierwszym przykładem jest fakt przykrycia tego, że na szczycie klimatycznym Polska został przez innych delegatów skarcona,że emisja nie jest tak mała jak powinna i należy jeszcze bardziej zmniejszyć(w praktyce chodzi o zlikwidowanie polskich kopalni węgla). Proszę sobie wyobrazić polską opinie publiczną, która musi o tym poinformować telewidzów, a szczególnie reakcja górników przed telewizorami może być ciekawa. Spalenie tęczy idealnie  przykryło informacje o szczycie.  Historia uczy, że czasem prowokacja przynosi zamierzony skutek. Naziści podpalając Reichstag, przekonali opinie publiczną, że winni są komuniści-analogię do sytuacji z poniedziałku, proszę sobie wyobrazić.

Dziś potępienie dla narodowców jest pierwszym etapem do walki z oponentami politycznymi Platformy, gdzie w grę wchodzi delegalizacja Prawa i Sprawiedliwości.

Teraz zabawny się w Sherlocka Holmes'a
Cały prawdopodobny przebieg działania:
Podczas Sylwestra grupa osób podpaliła tęcze, dając ekipie rządzącej idealny plan.Ci natomiast przez prawie cały okres trwania referendum nie śpieszyli się do remontu, by nie zostać oskarżonymi o wydawanie pieniędzy publicznych . To oczywiście było prezentem dla naszych spiskowców, którzy w ten sposób nie musieli tego robić.Remont odbył się w okresie dwóch do tygodnia przed Marszem Niepodległości, co miało być spełnieniem w końcu swoich obietnic o odbudowie, ale też odremontowana Tęcza, mogła w ten sposób odegrać rolę ofiary. W ten sposób sprowokowani Narodowcy takim działaniem mieli dokonać aktu wandalizmu. Jednak problemem była trasa Marszu, która nie przechodziła przez planowane miejsce zdarzenia.
"Wczoraj w Warszawie doszło też do kilku incydentów i fizycznej agresji. Niektóre, jak pożar tęczy na pl. Zbawiciela, miały miejsce w obszarach, którymi Marsz w ogóle nie przechodził, dlatego wiązanie ich z naszym zgromadzeniem uważamy za bezzasadne."
Czytamy w oświadczeniu organizatorów.
Trzeba było sięgnąć do historii i znaleźć nowego Marinusa van der Lubbe*. Tym razem na szczęście śmierć mu nie groziła, gdyż rolę oskarżonych miała odegrać cała opozycja
a podstawiony człowiek mógł spokojnie wrócić do domu.

Na koniec chce zaznaczyć, że to tylko jedna z hipotez. Jestem do niej przekonany mimo,że Ruch Narodowy to kompletnie nie moja działka, nie popieram tego marszu. Jednak w obliczu dziwnych splotów wydarzeń, dziwnych reakcji, dokonuję tylko analizy, która może być mylna.

*-Holenderski młody komunista, który został oskarżony o podpalenie Reishtagu         


         11 XI- narodowy dzień bijatyki

Już w poniedziałek przez Warszawę przejdzie kolejny marsz niepodległościowy budząc kolejne kontrowersje. Nawet największa partia opozycyjna Prawo i Sprawiedliwość odcięła się od tego marszu organizowanego przez Obóz Narodowo-Radykalny.
Wiele głosów wewnątrz prawicy namawia do uczestnictwa w tym marszu-ale czy dobrze?
Niekoniecznie, idea marszów nie jest niczym złym,ale czy to jest sposób do uczczenia niepodległości naszego kraju?
Niestety nie, marsz niepodległości już dawno stracił swoją idee zamanifestowania patriotyzmu wobec opozycyjnej michnikowszczyzny. Na dzień dzisiejszy, marsz ten jest dniem w którym nacjonaliści wyżywają się na Antifie(ze wzajemnością) i korzystają z okazji by spuścić wpie.... lewakom i zniszczyć parę samochodów TVN 48.
Czy to jest manifestowanie niepodległości? Z logicznego punktu widzenia nie, i nie znajdziemy tu jakiejkolwiek logiki, poza ludzką potrzebą obicia mordy.

Czyli jak?
Jak w takim razie obchodzić święto niepodległości? Przede wszystkim wesoło, gdyż uzyskanie niepodległości powinno w każdym obywatelu budzić radość, poczucie dumy. Jeżeli ONR tak bardzo chce nas patriotyzmu uczyć, niech to robi w taki sposób, by nie budzić powszechnego strachu, lecz zachęty. Zorganizowanie wielkiego święta w konwencji wystaw, spotkań z historią, konkursów dla dzieci, rekonstrukcje bitew, lub występy teatralne, byłyby o wiele lepszą formą uczczenia niepodległości, niż bezsensowny marsz, który utrwala w nas przekonanie o Polsce A jak i B. Żeby wygrać, czasem trzeba sięgnąć do metod wroga, czyli o wiele większa szansa na zwiększenie patriotyzmu jest w przekonywaniu Polaków, że bycie patriotą jest modne i niesie za sobą wiele korzyści -Niestety zamiast tego, we wtorek obudzimy się w kraju, gdzie przeszła kolejna fala niszcząca i dewastująca miasto, nic nowego się nie stanie poza kolejnym głupkowatym marszem, z którego nic dobrego dla kraju nie wyniknie.

Pozostaje nam tylko pokojowy marsz Prawa i Sprawiedliwości 10 i 11 listopada(odpowiednio w Warszawie a następnego dnia w Krakowie) bo tam prócz aspektu politycznego i manifestującego idą jakieś wartości które gdzieś zniknęły organizatorom marszu niepodległości.

                         
                            Referendalny dzień "
W"
 
W niedzielę o godzinie 13 Prawo i Sprawiedliwość zainicjowało kampanie referendalną.
Nie byłoby to nic znaczącego gdyby nie fakt, że wygląda na to, że się uda. Ilość osób które wystąpiły przed premierem Kaczyńskim i zachęcały by wziąć udział w referendum, budzi podziw. Jako pierwszy wystąpił prezes mazowieckich struktur PiS-u Mariusz Kamiński. Jako drugi swój głos zabrał kandydat na prezydenta miasta prof. Piotr Gliński. Następnie głos zabrała uczestniczka Powstania Warszawskiego, taksówkarz. Swoje grosze dodała młodzież głosem studenta prawa Ziemowita Kossakowskiego.

Dlaczego?
Odpowiedź jest prosta. Sytuacja w kraju jest coraz gorsza, co przekłada się na poziom życia nie tylko mieszkańców biednych podkarpackich rejonów, ale także Warszawy. W dodatku ignorancja władzy na protesty rodziców, solidarnościowców, przedsiębiorców staje na tyle poważna, że z każdym następnym sondażem poparcie dla partii Donalda Tuska spada.
Każdy mieszkaniec Warszawy odczuwa tą sytuacje w portfelu, dlatego też frustracja narodowa może odbić się na stolicy, która może wywieźć Hannę Gronkiewicz -Waltz z ratusza.

zabiegi marketingowe na niewiele się zdają- o czym świadczy ujawniona afera ze strażą miejską.

Oczywiście, że ta kwestia polityczna to wiatr dla żagli partii Jarosława Kaczyńskiego, dzięki temu poparcie stopniowo rośnie i nie maleje. Ale na tym polega mądra opozycja, na nie tylko krytykowaniu ale także na działaniu-skutecznym przede wszystkim, analogicznie powoli zaczynają to odczuwać także i warszawiacy.
Narracja która ma zachęcić do działania także nie jest tylko hasłem. Wielka Litera W, która ewidentnie nawiązuje do Powstania Warszawskiego. Jest to na pewno dobra strategia.

Polacy-a także i Warszawiacy, to naród który w dobie pokoju kłóci się z każdym o wszystko,ale gdy wymaga tego sytuacja-łączy się, zostawiając wszystkie różnice na boku.
Ta narracja PiS-u jest jak najbardziej taka-referendum ma być wielkim dziełem, które połączy Warszawiaków z krwi i kości ze słoikami.
Tomasz Lis twierdzi,że to niemoralne i głupie, ale proszę się zastanowić drodzy czytelnicy,czy dziennikarz(publicystyczny tabloizator-bardziej trafne) która nigdy nie krył pogardy dla tradycji i historii, tak nagle stał się wielkim patriotą? No, nie:) Cynizm i hipokryzja w czystej postaci.

Ale czy nawiązywanie do powstania jest moralne?
Wszyscy żyjący i nie żyjący Powstańcy wielokrotnie mawiali,że nie o taką Polskę i miasto walczyli, dlatego też nawiązywanie do symboliki i klimatu tego okresu-nie jest zbrodnią, gdyż PiS wielokrotnie nawiązywał do tej wymarzonej Polski, a referendum jest jakby kolejnym krokiem w tą stronę.

Czy warto?
Czy warto, to temat na dłuższa wypowiedz-ta będzie za tydzień
Ale jeśli PO odejdzie od władzy a PiS ją przejmie i dzięki temu Nasza stolica odetchnie w końcu-to warto, bo Warszawa może być wielka!
     



  Co z Tą TVP?(o abonamencie i problemach telewizji publicznej)
Płacenie abonamentu jest potrzebne by utrzymać telewizję publiczną. Na całym globie ziemskich mieszkańcy czy to w USA, czy w Mateczce Rosji płacą abonament. Czasem jest on niski, czasem wysoki, jednak większość obywateli danych krajów płaci i nie narzeka. Dlaczego w Polsce zatem Polacy nie chcą płacić tych potrzebnych do utrzymywania publicznej (wszystkich nas)telewizji? Odpowiedź jest prosta.
Misja telewizji publicznej jest prosta. Ma być propolska, propatriotyczna, szerzyć w kraju i za granicą kulturę polską jej dumną i szlachetną historię. Tak nie jest.
Pierwszym poważnym problemem jest to, że misja jaką ma przed sobą zarząd telewizji jest niewypełniany.
W polskiej telewizji brakuje rzetelności,obiektywizmu, szanowania polskiej kultury  i patriotyzmu.

Rzetelność i obiektywizm to ogromna bolączka dla nas wszystkich. Trzeba zacząć od tego, że główną personą w sprawach dziennikarstwa i jej ciężkiej pracy jest niejaki Tomasz Lis. Lis i jego sztandarowy program "Tomcio na żywo" jest najmniej obiektywnym programem publicystycznym jaki jest na polskim rynku reprezentowany. Jeśli TVN jest PO-owski a TV Trwam - PiSowa to telewizja publiczna, jako ta wszystkich nas powinna być wyważona i reprezentować poglądy PO jak i PiS będąc polem bitewnym do debat między tymi partiami na temat przyszłości kraju.  Gdyż jeśli  ktoś postanowi  obejrzeć jego mało poważny program, nie zdziwi się, jak jeden reprezentant poglądów prawicowo-konserwatywnych jest poniżany i miażdżony przez dwóch lub więcej bokserów z lewego narożnika poglądów. Nie każdy gość programu o poglądach prawicowych  jest pokroju Kaczyńskiego, Terlikowskiego, Kurskiego czy Hofmana którzy potrafią wyrzucić z ringu kilku przeciwników na raz. Trzeba także uwzględnić prowadzącego, który już dawno zapomniał o znaczeniu słowa "obiektywizm". Jeśli wymaga tego sytuacja on sam także dokonuje ataku.
Nie należy też zapomnieć, że według Tomasza Lisa specjalistami w kwestiach rodzinnych nie są matki polki. O ile można przetrwać Dorotę Zawadzką o tyle obecność Kasi Cichopek jest dziwne, to o obecności Kazimiery Szczuki wspominać nie zamierzam. Dlatego też jego program jest mało poważny, a przecież idą na to nasze pieniądze!

O kolejnym braku misji TVP świadczy też coraz większy zanik programów szerzących naszą rodzimą kulturę. Coraz większa jest ilość programów czy seriali w których o polskiej kulturze nie ma słowa. Już nawet żałosnego i kiczowatego programu jak "Kocham Cię Polsko" nam żałują. W zamian dostajemy kolejne edycje programu z typu talent show "Voice of Poland". Jakby w Polsacie czy TVNie mało tego było.
Zamiast dotować programu propolskie, wydawane są pieniądze na jurorów czy prowadzących różne teleturnieje(10tyś. za każdy odcinek, a te są albo codziennie lub co tydzień).

Skoro o dotacjach mowa. TVP bardzo ładnie się zmienia...wizualnie. Od kilku lat nie widać, by powstawały nowe seriale czy filmy dokumentalne na temat Polski, naszej historii czy kultury. Lepiej za pieniądze których nigdy nie ma kupić niemiecki serial opowiadający zakłamaną wersje historii. Ostatni bastion propolski w postaci serialu"Czas honoru" zaraz się skończy, bo wątpliwe by było i mało wiarygodne, jakby żołnierze Polski Podziemnej mieli przekształcić się w robotników walczących z komunizmem.

Wymieniłem kilka powszechnie znanych zarzutów wobec TVP . Czas się zastanowić czemu tak jest?
Telewizja Publiczna po przełomie w roku 89' jak większość polskich instytucji nie została zlustrowana przez co dość duża ilość aparatczyków komunistycznych mogła dalej pracować ze spokojnym snem. Monopol medialny zaczął pękać w momencie gdy powstał Polsat a kilka lat później TVN. Aparatczycy nie byli przystosowani do rywalizacji o widza. Zabrakło spójności i konsekwencji w planowaniu przyszłości Telewizji Polskiej. Komuniści nie znali i nie zrozumieli kapitalizmu, dlatego też zamiast iść swoją drogą wiedząc, że po komercyjnych produkcjach typowy Polak będzie chciał się odchamić i będzie chciał obejrzeć Teatr telewizji zaczęli przystosowywać się do rynku. Rynek stanowił świat komercyjny przez co błędnie zdiagnozowano, że Polski widz musi wybrać między Idolem a Tańcem na lodzie.  Uznano, że komercyjne stacje są wrogami-typowe myślenie komunistyczne- i zaczęto walczyć o widza.
TVP jednak miało coś, czego jej komercyjne odpowiedniki nie miały-pieniądze.
Dotacje państwowe, abonament, dochody z reklam. Wszystko to dawało możliwość finansowania programów do walki o widza i przyciągania znanych nazwisk pieniędzmi.
Rozrzutność pieniędzmi, których nigdy nie było a jednak były trwał w najlepsze.
Nowe edycje talent show, sitcomy amerykańskie, premiery telewizyjne nowych hitów filmowych, produkcja własnych. Gdy telewizje komercyjne dopiero zaczęły utwardzać swoją pozycję i tworzyć swoją linię rozwojową, na TVP1 w poniedziałek można było zobaczyć Teatr telewizji a w programie 2 kolejne odcinki Dr. House'a. Totalny chaos.

Nastał kryzys i źródło nigdy nie istniejących pieniędzy zaczęło się kurczyć. Przepaść między TVP a TVN czy Polsat zaczęła wychodzić bokami. TVN skupił się na skupowaniu zagranicznych seriali i przerabianiu ich na polskie wersje. Polsat szedł drogą Fura,skóra i komóra a w butach siano. Na Woronicza zapanował bałagan. Rząd daje mniej, ludzie nie mają na chleb a co mówić o abonamencie a reklam też mniej.
Początkowo ten miszmasz programowy starano się utrzymać, jednak pod koniec roku 2011 przestał on wytrzymywać próby czasowe. Zlikwidowano programy mające charakter edukacyjny ale nie dochodowy. Zaczęto stawiać na złego konia w myśl zasady, że skoro chleba nie ma to chociaż igrzyska są.

Dlaczego wybrano tą drogę? Juliusz Braun przyznał na początku roku 2013, że nie warto edukować, bo ludzie wolą kanały wyspecjalizowane. Pan Braun i jego zarząd mądrze uznali, że lepiej zapomnieć o misji telewizji. Nie wzięli jednego pod uwagę.
W momencie cięcia domowych budżetów w których występowały odbiorniki różnych telewizji satelitarnych, to właśnie te odbiorniki idą na pierwszy ogień.
Po co płacić za bajki 24/h skoro dzieci oglądają je rano przed szkołą albo wieczorem przed snem, skoro na TVP rano jest pasmo dla dzieci a wieczorem jest wieczorynka? Po co kanał z meczami non stop, skoro i tak co tydzień jest transmisja jak nie meczu to zawodów na TVP? Po co komu kulinarne programy, skoro od tylu lat Makłowicz raczy nas wycieczkami gastronomicznymi? Filmy dokumentalne? NA TVP po 21 są lepsze!
Ilu ludzi tak myślało? A ilu obywateli na przestrzeni tych dwóch lat poczuło się oszukanych? Czy ci ludzie, dalej chcą płacić abonament na telewizję, która ich oszukała? Nie.
Telewizja publiczna czy się wali czy płynie, ma obowiązek być publiczna, czyli być dla każdego! Dla dziecka, dla kibica, kucharza amatora, dla ciekawych świata.


Powód tak jak mówiłem jest prosty. Zamiast iść obok świata telewizji komercyjnych i żyć swoim życiem, być domem za szkłem w którym wszyscy oglądamy wspólnie to co jest istotne dla nas. Ktoś wepchnął TVP w kapitalizm , komercyjność i myślał, że komunistyczna determinacja do monopolizmu wystarczy. Przeliczono się.

Zapewne wiele osób uzna, że abonament to zło i nie chce płacić. Fakt, dzisiejsza telewizja publiczna to kicz, komercha, i tandeta jak wszystko. Ludzka sprawiedliwość każe nie płacić. Jednak ktoś musi być fair w stosunku co do drugiej strony. Bo tylko czekać, aż zarząd się zmieni na ludzi z misją a nie bez misji.
Tylko to wymaga tego, by ludzie tego oczekiwali, by wiedzieli, że akurat telewizja publiczna-jak nazwa wskazuje, jest publiczną, czyli każdego polaka i mamy prawo wymagać-bo płacimy na to.

Ps Nie wspominam o TVPolonia, gdyż ten temat jest poruszany przez Mariusza Maksa Kolonko na MAxtv. Youtube


                                                        Taśmy prawdy

Podanie przez "Newsweek" do opinii publicznej nagrania, w którym premier  wyraża się wprost o pozbyciu się kogoś nie ze względu na kompetencje, tylko z racji jego przeszłości politycznej.

W polityce takie metody są znane od początku: jeśli się kogoś nie lubi, to do stołu się go nie zaprasza. Jeśli jednak się człowiekowi uda, to zaraz się go pozbywamy. Jednakże takie "zwolnienia" są robione po cichu i poddywanowo. Kiedy po jednej władzy przychodzi nowa, jest naturalne, że dokonuje się masowych zwolnień.
To była dygresja na temat pragmatyzmu politycznego, jednak czas wrócić do sedna wypowiedzi.
.
Wyciek takiego nagrania to ewidentny ruch ze strony wewnętrznej opozycji w postaci obecności na tym spotkaniu jednego z jej przedstawicieli. Media wskazały już nawet winnych - Schetyna i Gowin.

Oba szlaki prowadzą do nich.
Schetyna - spotkanie odbyło się na Śląsku, a to jego matecznik.
Gowin - rywal polityczny do objęcia funkcji szefa partii
Jednak wątpliwe by było, żeby akcja była wspólna z racji tego faktu, że Schetyna był, jest i będzie "malowaną opozycją", tak jak Grabarczyk.
Gowin ma coś do udowodnienia, gdyż wiadomo, że przegra wybory. Dlatego też przymierza się do nowego projektu politycznego-który zapewne niedługo ujawni-przynieść jak najwięcej uciekinierów ze statku PO.
Poważniejszym efektem jednak jest to, że taśmy prawdy ukazują, jak bardzo upartyjniona jest funkcja publiczna i administracyjna za rządów Platformy. Niewątpliwie już dziś  przyjazne media zbagatelizują sprawę. Już wczoraj na antenie TVP INFO tłumaczono to jako coś normalnego.
Po takich słowach premier powinien podać się do dymisji, gdyż jako człowiek sprawujący funkcje publiczną i jedną z trzech najważniejszych w kraju w sposób bezczelny ukazuje jak jego polityka kadrowa wygląda. Nie liczy się, że ten człowiek może być znawcą problematyki jaką się zajmuje. To premiera nie interesuje, a powinno, gdyż rządzenie krajem to przede wszystkim zarządzanie zasobami ludzkimi w taki sposób, by ich praca była efektywna w postaci ustaw i sprawnej działalności poszczególnych ministerstw. Skoro premier ukazał swoją ułomność z racji upartyjniania ważnych stanowisk w państwie a także co  jest odrażające-nie wie kogo zatrudnia, to powinien podać się do dymisji-tego nie zrobi. Wiadomo, że honor a polityka to dwie różne sprawy, ale przyzwoitość w stronę ludzi, nawet udawana-powinna istnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz