Historia

Prus i Lalka-czyli o co chodzi?Bolesław Prus (Aleksander Głowacki) pisząc Lalkę chciał ukazać problem Polaków, których animozje, kłopoty i zbytnia pycha doprowadziły do  upadku spoiwa społecznego, przejęcia majątku przez Żydów, którzy zaczynają coraz bardziej rosnąć w siłę. Prus, będąc przedstawicielem warszawskiego pozytywizmu, starał się pisząc tą książkę w odcinkach ustrzec czytelników, przed tym co sam obserwował. Był człowiekiem, który w pełni realizował politykę pracę u podstaw.

Praca u podstaw w powszechnym znaczeniu to uświadamianie najniższej klasy społecznej chłopstwa, jednak druga połowa XIX wieku to przede wszystkim walka polityczno-społeczna o drobną burżuazję czy mieszczaństwo. Jest to związane z tym, że kapitalizm opiera się na handlu, więc podstawą świata są ci, którzy ten kapitalizm tworzą, nie chłopi. Dlatego też, Aleksander Głowacki pisząc Lalkę, nie kierował się do chłopów, a do mieszkańców miast: drobnych sklepikarzy, rzemieślników, którzy byli kolejnym już pokoleniem potrafiącym czytać i pisać. Dzięki ukazaniu problemów społecznych jako element fabuły książki, trafiał do grupy przez siebie wybranej, mógł edukować, tych którzy w powszechnej opinii publicznej nie byli postrzegani jako odbiorcy hasła „pracy u podstaw”. Na dowód tego, spójrzmy na cichego bohatera, Ignacego Rzeckiego, który był przedstawicielem właśnie tej klasy, z którym czytelnik miał się utożsamiać.

Sama Lalka po Weselu jest najważniejszą książką w naszej historii. Nie Dziady ani Pan  Tadeusz. Mimo, że Mickiewicz jako jeden z pierwszych dodał cegiełkę Panem Tadeuszem, pod przekrój społeczny, to zrobił w sposób romantyczny. Tańczący poloneza bohaterowie, nie dawali tego, co jest potrzebne narodowi, lekcji. Ku pokrzepieniu serc, i napawaniu magnaterii i szlachty niepotrzebną otuchą, tylko dobiło to  klasę społeczną, która już nigdy się nie podniosła. Prus, pisząc Lalkę  wyłożył kawę na ławę, trzeba zakasać rękawy i wziąć się do pracy, gdyż tańczenie poloneza raczej niepodległości nie zwróci, w sposób brutalny(jak na ówczesne czasy)przedstawił co się dzieje na górze, i co powinni robić ci na dole. Czytelnik powinien zrozumieć, że zagrożenie nie zostanie pokonane szablą a uświadomieniem sobie swoich wad i zmienieniem tego, póki jest jeszcze czas.

Historia w Lalce musi skończyć się tragicznie dla Wokulskiego, bo jest reliktem przeszłości.
Stanisław Wokulski mimo, że prowadzi sklep, rozwija go i swoje wpływy, nigdy nie jest w stanie uciec od przypadłości jaką prezentuje jego klasa społeczna –nadmiernego romantyzmu w swoim życiu.
Żyje miłością, nie doczesnością. W ten sposób Prus mówi do swoich czytelników-drobnej burżuazji- ci na górze się zapomnieli, nie myślą racjonalnie, nastąpi wasz czas, musicie go wykorzystać.
Potęga Lalki polega na tym, że jest ona aktualna do dziś. Polska do dziś boryka się z pokłosiem tamtych czasów i podjętych wtedy decyzji. Wesele Wyspiańskiego dokończyło dzieła, ukazując problemy -nie ujmując Głowackiemu- w sposób według mnie genialniejszy i niesamowity, gdyż nie tylko zanalizowało społeczeństwo, ale też i przewidziało całe następne stulecie.

Bolesław Prus był jednym z największych polskich pisarzy i analityków społeczno-politycznych. Jako przedstawiciel warszawskiego pozytywizmu, zrobił co mógł-przekazał swoim dziełem, że nie chłopi powinni być naszym zainteresowaniem, gdyż tak jak szlachta są reliktem przeszłości. W przyszłości potęgę państw będą stanowić przedstawiciele inteligencji i klasy średniej , to oni powinni wyciągać wnioski i budować przyszłość narodu. Taką lekcję powinni odbierać czytając tą lekturę w szkole średniej.


Gąsienica Katolicka cz.2

W poprzednim poście zwróciłem uwagę na niemożność oddzielenia władzy świeckiej od duchowej i nie dlaczego nie powinno się tego robić. Co zrobić jednak w momencie, gdy jedna ze stron zaczyna toczyć zimną wojnę z drugą, o to kto powinien mieć większa władzę nad człowiekiem? Odpowiedź nie jest prosta ani jednoznaczna. Etyka i moralność człowieka w świecie XXI wieku nie są łatwe, bo ów człowiek albo jest zmuszany do bycia pro-life albo do bycia tubą lewicowo-liberalnej propagandy.
Dlaczego rządy walczą o człowieka z kościołem katolickim? I dlaczego akurat z tym?
Kościół katolicki jest specyficzny. Do lat 60 wieku dwudziestego wieku praktycznie nie zmienił swojego sposobu patrzenia na rzeczywistość, która pod wpływem historii zmieniała się dynamicznie. To prawda, że w niektórych kwestiach zmieniał zdanie, ale to były tak pojedyncze kwestie, że trudno to nazwać czymkolwiek.
Drugim powodem dlaczego kościół katolicki jest ciężkim koalicjantem w rządzeniu ludzkością jest jego podwalina. Kościół katolicki w swym założeniu uznaje człowieka jako istotę słabą, która musi prosić Boga o pomoc. Jest to związane z tym, że w momencie kształtowania się go, członkami byli ludzie ubodzy, wyzwoleńcy, oustsiderowcy śmietanki intelektualnej Rzymu czy niewolnicy. Więc to co będziemy musieli głosić wiązało się z tym kto nas będzie słuchał.
Ta specyfika i nastawienie hierarchów kościelnych do tego, że władza duchowa stoi wyżej w hierarchii świata powoduje, że współpraca jest ciężka. Trudno zmusić byłego prezydenta by był tylko ministrem czy posłem. Tak samo jest z instytucją katolicką. Przez zjednoczeniem Włoch istniało państwo kościelnie, papieskie. Ciężko oduczyć psa już raz jednej nauczonej sztuczki.
Kościół albo wymusza to czego chce, albo potępia. Jednak nie dziwmy się temu. Zachowanie instytucji kościelnej jest jak najbardziej usprawiedliwione, bo wojna o człowieka zaczęła się nie ze strony władz watykańskich a ze strony władzy świeckiej. Jeśli chcemy wiedzieć czemu do tego doszło, to wróćmy do XVII wiecznej Francji. W roku 1685 Ludwik XIV odwołuje edykt nantejski, który doprowadza do represji ludzi wyznania protestanckiego. Ludzie ci w 1702 roku doprowadzają do powstania Kamizardów.
Wszyscy najwięksi myśliciele oświecenia: Monstekiusz(1689), Volter(1694), 
Rousseau(1712), byli albo za młodu świadkami represji na masową skalę albo pochodzili z rodzin których te represje dosięgły. Oznacza to, że epoka sprzeciwu wobec Boga i tradycji wyrosła z buntu młodych, doświadczonych przez przeszłość wojen domowych na tle religijnym.
Ludzie którzy w okresie dorosłości stali się filozofami nie pojęli w swoich umysłach, że symbioza ta jest nieoderwalna.
Rewolucjoniści francuscy, tworząc konstytucję, chcieli pozbawić Boga i tradycję wszelkich praw. Problem polegał na tym, że mimo odwiecznej zimnej wojny między królami a duchownymi, o to kto powinien mieć większy wpływ na ludzi, to nigdy nie wytoczono dział poza Watykan czy mury strażnicze. Twórcy oświecenia wypowiedzieli wojnę papiestwu która trwa do dziś.
Zerwany został sojusz władzy ludzkiej z duchową. Sojusz ten od zawsze był trudny, ale mimo problemów, zawsze jednak kończył się pomyślnie dla obu stron.

W tym momencie dochodzimy do problemu ideologii w rządzeniu państwem. Oświecenie było przykładem, gdzie musiano zastąpić ludziom Boga, dając im po raz pierwszy w historii ideologię-dość późno zrozumiano, że człowiek jest stworzony do wiary w irracjonalność, ale dla twórców nowego ładu politycznemu łatwiej było stworzyć ideologię, niż okazać się hipokrytami - nie w oczach ludu, bo ten by zrozumiał - ale w oczach samych. To, co mówili okazałoby się kłamstwem, hipokryzją.

Ideologia była od zawsze. Jednak to Oświecenie i jego piewcy zaczęli ją po raz pierwszy wykorzystywać do uprawiania polityki chcąc złamać monopol kościoła katolickiego.
Ideologia sama z siebie jest destrukcyjna i jest możliwa tylko w demokracji.
III Rzesza upadła nie tylko dlatego, że przegrała wojnę, ale także z innego powodu.
Mniej więcej od 1941 roku, elita społeczna nazistowskiego społeczeństwa zorientowała się, że wie czym jest nazizm, że wszystkie obietnice ideowe zostały przez Hitlera spełnione. Zagłada Żydów przebiegała sprawniej niż zapewne sam Hitler zakładał. Przestrzeń życiowa na wschodzie praktycznie była przesądzona(dlatego mówię o roku 1942-jako okresie szczytu III Rzeszy),zachód był upokorzony. Ideologia nazistowska już nie była potrzebna. Generałowie już przestali walczyć o labenstraud, zaczęli walczyć o medale dla samych siebie. Państwo ideologiczne polega na tym, by w pierwszym etapie pokonać wroga, a potem wytworzyć społeczeństwo całkowicie oddane idei.
Dlatego rządy wielu państw tak bardzo starają się zwalczyć kościół katolicki. Wiara może być elementem gry politycznej, ale nigdy nie stanie się jej stałym elementem, ideologia natomiast jest wytworem polityki. To, co kiedyś było „trudną koalicją”, dziś jest elementem zimnej wojny. Państwa żyją złudnym przekonaniem, że można zastąpić Boga ideą i dlatego tak bardzo chcą mieć po swojej stronie człowieka, bo kościół jest dla nich nie sojusznikiem na którego przymykamy oko, ale wrogiem.

Był to drugi i dość trudny nie tylko dla czytelnika post ale także dla mnie-autora. Zawrzeć tyle w tak niewiele jest ogromnie ciężko, dlatego uznałem, że kwestia moralności związanej z in vitro dostanie szanse jako trzeci i krótki post. Zapraszam do zakładki Społeczeństwo!

Gąsienica katolicka cz.1


Kościół miesza się do polityki od zawsze- każdy realista polityczny, pragmatyk, czy człowiek który jest po środku konfliktu lewicy z prawicą to powie. Niemożliwe jest oddzielenie władzy świeckiej od wpływów władzy religijnej. Dostrzegali to już ludzie tworzący starożytny Egipt, gdzie każdy faraon był potomkiem pierwszego faraona - boga Horusa.  Nie powinniśmy debatować nad możliwością oddzielenia czy połączenia, ale postarać się zrozumieć czemu tak było, jest i będzie.

Władza ludzka (świecka)  jest właśnie tylko ludzka. Człowiek jeszcze kilkanaście tysięcy lat temu nie miał dostarczającej wiedzy by  opanować żywioły, które były w życiu człowieka podstawowe. Comte(filozof nowożytny)  zauważył, że studium ludzkości zaczęło się od teologii i faz jej rozwoju. Etap w którym znajdował się Starożytny Egipt nazwał politeizmem (wiara w to, że wielu bogów kontroluje wiele aspektów natury) .
 Mimo władzy nad naturą, bogowie rządzą także ludźmi. Oznacza to, że każde działanie władzy musi mieć przychylność władzy duchowej. Stąd w wierze jakiejkolwiek, wziął się problem relacji religia(instytucja)-władza ludzka(świecka). Kapłani którzy są stworzeni z tego samego materiału co każdy inny człowiek zauważyli, że to oni będąc posłańcami boga/ów rozdają karty. Przykład:
Pepin Krótki chcąc legalnie zasiąść na tronie Merowingów zwrócił się do ówczesnego papieża o legalizację swoich działań ze względu na to, że lud mógł go nie uznać, bo przecież to nie on był pomazańcem bożym. Papież zgodził się, pod warunkiem pokonania przez majordoma francuskiego lombardów.
 Doszliśmy w tym momencie do pierwszego czynnika, który ukazuje niemożliwość oddzielenia religii od państwa.
Kolejnym punktem który łączy obie władze jest czynnik ludzki. I władza świecka i kościelna, sprawuje pieczę nad ogromnym zasobem ludzkim i obie starają się o jego względy. Dlatego interesy się pokrywają. Pewnym rozwiązaniem był sposób egipski, gdzie  władza kościelna i ludzka połączyła siły tworząc króla-papieża Faraona.
Oba przykłady udowadniają nam, jak bardzo religia z władzą świecką żyją w symbiozie i nie mogą funkcjonować bez siebie nawzajem.

Ale ZSRS, ChRL czy Korea Płn funkcjonowały albo dalej żyją!-Ktoś może tak zarzucić, że państwa mogą żyć bez wiary jednak spójrzmy prawdzie w oczy.
Rosja Sowiecka miała swojego wiecznego „boga” który kosztuje rocznie kilka milionów z  budżetu i spoczywa w mauzoleum. Komunizm upadł w tym państwie tylko dlatego, że w pewnym momencie przestało to być państwo ideowe opierające się na rewolucji proletariatu a stało się typową dyktaturą i ludzi nie łączyła wspólna idea i mogli pokątnie wrócić do uprawiania prawosławia.
Chińska Republika Ludowa to także inny przykład. W chińskiej kulturze czy tradycji nigdy nie istniał bóg spersonalizowany, ale raczej w postaci bezosobowej filozofii, której  głównym myślicielem był Konfucjusz. Oznacza to, że społeczeństwo nie potrzebuje boga, gdyż ma narodową filozofię życia.
Korea Północna natomiast ze względu na podobieństwo kulturowe do Chin wykorzystuje filozofię, ale także czerpie z wzorca sowieckiego kultywując wiecznego prezydenta.
 
Człowiek ze względu na swoją ułomność i szukania głębszego dna potrzebuje Boga. Problem polega na tym, że Istota która jest miłością nieskończoną, wiecznym dobrem i szczęściem nie wchodzi w układy, sojusze…Polityka Go nie interesuje. Interesuje Go fakt, byśmy byli dobrzy. Człowiek czy to ksiądz, rabin, imam, król, prezydent, dyktator tak naprawdę upolitycznia Boga. Tak instytucja kościelna niestety też, bo tworzą ją ludzie.

To co mówię dla osób głęboko wierzących jest nie do przyjęcia, bo zakładamy dobroć osób będących kapłanami. Są dobrzy, ale nie są Allahem czy Chrystusem i będą politykować, bo człowiek jest zwierzęciem politycznym. Ta głęboka symbioza spowodowana władzą nad ludźmi jest nie usuwalna. Człowiek potrzebuje irracjonalnej koncepcji życia. Naturalnym ludzkim czynnikiem jest wiara w Boga. Można go zastąpić filozofią, kultem jednostki… ale to ciągle wiara, wiara w coś. Jeśli człowiek z natury potrzebuje wiary w cokolwiek to nie można go pozbawić tej potrzeby.

Był to pierwszy post zawierający inne spojrzenie na problematykę poruszoną przez mojego kolegę 
http://www.fronda.pl/blogi/prosto-w-morde/pelzajace-chrzescijanstwo,34073.html
Zgadzam się z JR3  ale moje wnioski są innej genealogii której pierwszą część opublikowałem dziś a następne części zostaną dodane już niedługo.
W następnym poście :
Dlaczego państwa walczą z kościołem katolickim o człowieka? Czy in-vitro jest moralne dla państwa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz